Dowody potwierdziły jednak bezsprzecznie, że to właśnie ona była adresatką niebezpiecznej przesyłki.
Choć w tym właśnie miejscu prawda zaczyna się mijać z poszlakami. Po dokładnej analizie substancji w laboratoriach wojskowych oraz po wyjaśnieniach zatrzymanej babci Marylki okazało się, jak wygląda prawda. Przesyłka zawierała specjalny, całkowicie nietoksyczny i niegroźny składnik kulinarny. Miał być on użyty do przygotowania nadzienia pierogów, które Jadłodajnia u Marylki miała serwować z okazji siedmiolecia Trizondalu. Babcia Marylka poprosiła o nie zdradzanie jego składu. Jak się okazało przesyłka specjalnie została oznaczona jako niebezpieczna substancja, aby odstraszyć ewentualną konkurencję i... łasucha pocztowego... Jak się okazało na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy przesyłki adresowane na Jadłodajnię u Marylki były często naruszane i ktoś wyjadał częściowo ich zawartość. Dzięki sytuacji, jaka miała miejsce parę dni temu, "łasuch pocztowy" się ujawnił. Pracownicy poczty nie odstraszyły symbole ostrzegawcze i mimo wszystko spróbowała składnika. Okazał się bardzo ostry i dlatego zaalarmowała kierownictwo i siły porządkowe.
Babcia Marylka wyjaśniła:
"Składnika używam do nadzienia pierogów w minimalnej ilości, bo jest dość ostry. Jest całkowicie bezpieczny, ale przypuszczam, że gdyby pani z poczty zjadła więcej, mogłaby mieć przez parę dni spore problemy żołądkowe."
Sytuacja więc uległa wyjaśnieniu, składnik trafił do adresata, "łasuch pocztowy" został zatrzymany. Niestety przez całe zamieszanie, zatrzymanie i badanie składnika oraz aresztowanie Babci Marylki, Jadłodajnia nie zdążyła przygotować pierogów ze specjalnym składnikiem. Siedmiolecie Trizondalu odbędzie się więc w Nowym Jantarze przy pierogach z tradycyjnymi farszami.